Urodziłem się w roku gdy Marley Marl stał się pionierem samplowania, a Beat Street rozprzestrzenił hiphopową kulturę po całym globie. A dokładniej tuż przed rozpoczęciem wieczornych wiadomości w 1984 roku. Moje pieluchy nie miały doszytej metki Fubu, jak to co po niektórych z młodszej generacji widać, lecz przesączone były płaczem i stanem wojennym. Wychowałem się na przedmieściach. Od zawsze byłem ciekawski muzyki i nie ograniczałem się w jej poznawaniu. Jedną z pierwszych kaset, którą kupiłem, poza czystymi na które przegrywałem Prodigy i Nirvanę z oryginalnych cedeków brata, była nietypowa, przykuwająca moją uwagę kolorową okładką i fajnie narysowanym napisem. Trzech kolesi obwieszonych złotymi łańcuchami, w śmiesznych pozach i na złomowisku. Hmm, chyba jednak to napis grał tu znaczącą rolę. Po wrzuceniu jej do starego boomboxa intersoundu, nie rozumiałem o co biega. Jedyne słowa jakie znałem to yes i no, a przede wszystkim to co mnie raziło to fakt że kolesie gadali, a nie śpiewali. Wczułem się w clapy i rymy, w niezrozumiały dla mnie bełkot przepełniony dziwacznymi dźwiękami, które jak się później okazało powstawały za pomocą narządów mowy. Przed Wami Fat Boys - Crushin'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz